poniedziałek, 19 grudnia 2016

Nie jestem łatwa

"Stary, poznałem laskę. Jest nimfomanką, ale poszalejemy!".
No właśnie nie. 
Przynajmniej u mnie - bo to, że jestem - przyjmijmy umownie - nimfomanką, nie znaczy, że jestem łatwa i sypiam z kim popadnie.


Od czasu gdy założyłam blog dostałam kilka wiadomości i e-maili od facetów, którzy najwyraźniej nie rozumieją tego, że ściągnięcie mi majtek wcale nie musi być prostsze od ściągnięcnia ich komukolwiek innemu. 

Nie jestem dziwką. A to, że gardzę seksem za pieniądze nie jest równoznaczne z tym, że wystarczy zadzwonić/napisać a dostanie się wszystko bez wysiłku i pieniędzy. I nie chodzi tutaj o pieniądze (bo co do zasady, gdy ktoś mi proponuje pieniądze to uruwam jakiekolwiek kontakty), tylko o brak wysiłku.

Jestem kobietą. Jestem świadoma swoich potrzeb, oceniam ludzi pod kątem atrakcyjności seksualnej. Mam fantazje, które lubię spełniać. Jestem trochę zboczona. Ale jestem kobietą - i trzeba się o mnie postarać. Nie wystarczy jedno zdanie. Nie wystarczy propozycja. 


Co więcej, spotkanie - jeśli do niego dojdzie - nie jest równoznaczne z tym, że kiedykolwiek wyląduje w moim łóżku.

Nimfomanka nie musi być łatwa. Wbrew temu o czym przekonana jest większość facetów. 
Za to wybrani, którzy wylądują ze mną (lub kimś takim jak ja) w łóżku, mogą spodziewać się otwartości, finezji i tego, że łatwo o tym nie zapomną.

Dziś miało być krótko i jest krótko ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz