czwartek, 29 grudnia 2016

Idealny seksualny sylwester

Wiecie jak najlepej spędzić sylwestra i nowy rok? Mi niestety plany się posypały, dlatego robię przegląd możliwości "na ostatnią chwilę". I propozycja? :)

Sylwester jest tym dniem (a raczej tą nocą), który - z wiadomych powodów spędzamy ze znajomymi, nie śpiąc, dobrze się bawiąc. Pijąc alkohol, czasami pokątnie uprawiając seks.

A wcale nie trzeba pokątnie - i na podstawie własnych doświadczeń zaproponuję kilka opcji spędzenia tego wieczoru ;).

piątek, 23 grudnia 2016

Zdrada w święta?

Nie określam się w życiu nimfomanką. To określenie co prawda - według mojej wiedzy - w pełni oddaje mój charakter, jednak nikomu ze znajomych nie określiłabym siebie tym słowem.
Dlaczego? 

czwartek, 22 grudnia 2016

wtorek, 20 grudnia 2016

Zabawy w gimnazjum. "Wymiękasz"?

Sugerowałam w jednym z poprzednich postów, że w gimnazjum sporo się dzieje. Zwłaszcza w temacie erotyki. Wspominałam między innymi o „słoneczku” i „kamiennych twarzach”. Pisałam też, że media przesadzają – bo opisywane zasady są chyba fantazją redaktorów – coś na zasadzie „dzwoni w jakimś kościele, ale nie wiem którym”.  

Dlatego postanowiłam przybliżyć zabawy, o których słyszałam lub które widziałam w moim gimnazjum. Będę raz na jakiś czas opisywała jedną z zabaw – wyjdzie z tego pewnie kilkanaście postów. Przy opisie każdej zabawy podam również informację, czy zdarzyło mi się kiedyś brać w niej (aktywny bądź pasywny) udział.

Warto jednak na samym początku wyjaśnić jedną rzecz. Kilka lat temu media obiegły informację o tym, jak to w gimnazjum praktycznie wszyscy bawią się w „słoneczko”. I jak to dziewczyny po takich zabawach zachodziły w ciążę.

Takie opowiadania można włożyć między bajki. Faktem jest, że zdarzały się „słoneczka” – ale nie jest to zabawa popularna. Gimnazjalistki wcale chętnie nie rozkładają nóg, chłopcy wcale nie są na tyle doświadczeni, żeby wytrzymać bzykanie się z kilkoma kobietami jedna po drugiej. Gimnazjaliści są w tej chwili uświadamiani co do zagrożeń związanych z seksem a przy obecnym dostępie do gumek przypadki ciąży są naprawdę sporadyczne. Wystarczy dodać, że w trakcie mojej nauki żadna z dziewczyn nie zaszła w ciążę – a dostęp do prezerwatyw był trochę cięższy.

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Nie jestem łatwa

"Stary, poznałem laskę. Jest nimfomanką, ale poszalejemy!".
No właśnie nie. 
Przynajmniej u mnie - bo to, że jestem - przyjmijmy umownie - nimfomanką, nie znaczy, że jestem łatwa i sypiam z kim popadnie.


Od czasu gdy założyłam blog dostałam kilka wiadomości i e-maili od facetów, którzy najwyraźniej nie rozumieją tego, że ściągnięcie mi majtek wcale nie musi być prostsze od ściągnięcnia ich komukolwiek innemu. 

Nie jestem dziwką. A to, że gardzę seksem za pieniądze nie jest równoznaczne z tym, że wystarczy zadzwonić/napisać a dostanie się wszystko bez wysiłku i pieniędzy. I nie chodzi tutaj o pieniądze (bo co do zasady, gdy ktoś mi proponuje pieniądze to uruwam jakiekolwiek kontakty), tylko o brak wysiłku.

Jestem kobietą. Jestem świadoma swoich potrzeb, oceniam ludzi pod kątem atrakcyjności seksualnej. Mam fantazje, które lubię spełniać. Jestem trochę zboczona. Ale jestem kobietą - i trzeba się o mnie postarać. Nie wystarczy jedno zdanie. Nie wystarczy propozycja. 

niedziela, 18 grudnia 2016

Fucking Friends, Fuck Buddies

Oglądaliście film “Friends with Benefits” z Justinem Timberlake'iem i Milą Kunis?
Para przyjaciół, która spotyka się tylko w jednym celu. Model próbowany przez wielu, marzy się pewnie jeszcze większej ilości osób.

Czy możliwy? Moim zdaniem na dłuższą metę nie. Co pokazuje również wspomniany w pierwszym akapicie film.
Uwaga: Oczywiście nie neguję intencji i tego że wiele osób spotyka się w takim modelu. Dla mnie nie jest to model obcy i zasadniczo jest przeze mnie pożądany.

Na początek stawiam tezę:
Fucking friends, fuck buddy czy jakkolwiek tego nie określimy nie mają na dłuższą metę sensu.

I poniżej postaram się ją obronić.


Punkt pierwszy: Ktoś obcy.
Dziewczyna poznaje faceta. W klubie, na czacie, na portalu, lub po prostu “gdzieś”. Albo facet poznaje dziewczynę. Rozmowa się klei, słowo za słowem, gest za gestem, uśmiech za uśmiechem i lądują w łóżku. Na stole. Przy ścianie. W łazience. Gdziekolwiek.  Po zakończeniu opcje są dwie:

  1. Jeśli druga osoba była beznadziejna, na tym razie się kończy (chyba, że urzekła nas osoba - ale w takim przypadku nie ma co mówić o relacji typu FF a o próbie budowania innej relacji i przywiązania się do kogoś),.
  2. Jeśli było cudownie, albo przynajmniej fajnie - kontunuujemy relację.

sobota, 17 grudnia 2016

Pierwszy raz

źródło: Demotywatory.pl
Wspominałam już o tym, że dziewictwo straciłam stosunkowo wcześnie - nóżki po raz pierwszy rozłożyłam jeszcze w gimnazjum . Z opowiadanej wcześniej historii możecie wywnioskować, że - jeśli chodzi o płeć brzydszą - miałam do czynienia z trzema grupami: innymi gimnazjalistami, licealistami i nauczycielami.

I od razu zaznaczmy- w moim gimnazjum działy się naprawdę różne rzeczy, ale bez przesady. Jeśli więc ktoś oczekuje historii w której jednym z bohaterów jest nauczyciel, to może się rozczarować. Nie słyszałam aby w którymś z gimnazjum miało to miejsce (co nie znaczy oczywiście, że takiej sytuacji w kraju nie było).


piątek, 16 grudnia 2016

Na czacie propozycja seksu to pewnik. Niezależnie od wieku.

W jednym z poprzednich postów pisałam o tym, że wystarczy 5 minut na czacie aby otrzymać propozycję. Wcale nie dwuznaczne. Postanowiłam to sprawdzić. Okazało się, że byłam w błędzie - wystarczyły na to 2 minuty.

Procedura była zawsze taka sama:
  1. Wybór nicku i wieku – od „normalnego” po „młódki”.
  2. Wejście na kanał miasta Poznań (nie wybierałam Warszawy ze względu na ilość osób na czacie). Zwróćcie uwagę, że nie są to kanały erotyczne!
  3. Włączenie stopera
  4. Rozmowa maksymalnie z trzema osobami równocześnie,
  5. W przypadku otrzymania propozycji – screeny i koniec rozmowy.

Zakryłam nicki – aby zachować „anonimowość”. Choć nicki typu „miły student” raczej nie mówią z kim mamy do czynienia ;).

Kamila po raz pierwszy.
Poznajcię Kamilę. Kamila ma 25 lat i sekret w nicku. Czas oczekiwania na rozmowę – 40 sekund. Propozycja seksu padła po jakiś 2 minutach.





czwartek, 15 grudnia 2016

Co, jak i gdzie?

Odejdźmy od przyszłości na rzecz teraźniejszości.
Jak każdy z Was pewnie podejrzewa, lubię seks. Bardzo lubię. Kręci mnie sam “akt” jak i okoliczności. I miejsca. Z facetami i z kobietami.
Nie sypiam jednak z każdym - trafienie na odpowiedniego faceta jest cieżkie.
A jaki facet jest odpowiedni? O tym innym razem.

Szukam przygód. Nigdy nie mówiłam tego wprost i raczej poznając kogoś mu tego nie powiem, ale taka jest prawda. Faceci też szukają przygód, ale nasze potrzeby często się rozmijają. Im starczy w większości po prostu jakakolwiek kobieta. Jeśli coś im się nie podoba, wypijają dwa piwa więcej.


Kiedyś ograniczałam się do ludzi poznanych “na mieście”. Jak każda nastolatka chodziłam do klubów, dyskotek, pubów. Poznawałam facetów (lub raczej faceci poznawali mnie). Model wyrywania w klubie chyba znam na wszystkie możliwe sposoby. I z góry mogę powiedzieć, kto chce mnie “bzyknąć”, kto chce się “zakolegować” a kto jest dupą i tylko próbuje niewiadomo-czego nie wierząc w jakikolwiek efekt.

Nie zrozumcie mnie źle - ale jeśli o mnie chodzi to interesuje mnie tylko pierwsza kategoria. Kolegów mam sporo a dupa pozostanie dupą. Brutalne, ale też prawdziwe. I wiem, że wiele osób ma powody do takiego zachowywania - ale ja chodzę do takich miejsc dobrze się bawić. A tacy najczęściej nawet do tańca mnie nie zaproszą - bo to nie ich muzyka, bo nie lubią tańczyć, bo bolą ich nogi, bo boją się że ktoś zajmie ich miejsce. I chyba boją się też, że jak zatańczą to przestaną zachowywać się jak dupa i coś z tego wyjdzie.

Szkoła podstawowa i gimnazjum

Znacie takie uczucie, gdy macie wrażenie, że nie pasujecie do jakiegoś miejsca? Do ludzi z którymi przebywacie? Takie uczucie na pewno będzie wam dziewczyny towarzyszyć, gdy pomylicie drzwi i wejdziecie do męskiej łazienki (nawet jeśli nikogo tam nie będzie). I wam chłopcy, jeśli również wybierzecie złe drzwi.

Mi często towarzyszyło takie uczucie. Zwłaszcza w szkole podstawowej.
Byłam odrzutkiem, tęgim ale jeszcze nie grubym. I niskim. Patrząc na zdjęcia z tamtego czasu widzę dziewczynkę z ładną twarzą, bez biustu, za to z “grubymi” kośćmi. Początkowo ubierającą się w rzeczy, które ją dodatkowo powiększały.
Jeśli ktoś jednak pomyśli, że byłam pośmiewiskiem klasowym będzie jednak w błędzie. Nie pokazywano mnie palcami, rówieśnicy ze mną rozmawiali a moje koleżanki nie były piętnowane tylko dlatego, że przebywały na przerwach ze mną. Za to byłam obiektem różnych żartów, czasami nieszkodliwych (jak podłożenie poduszki-pierdziuszki) a czasem takich po których ryczałam przez kilka godzin.

Czas mijał a ja się zmieniałam. Na moich późniejszych zdjęciach widać uśmiechnięte, zgrabne dziecko. I wiecie co musiałam zrobić aby schudnąć? Ile kosztowało to wyrzeczeń?

Nic.Nie jadłam mniej (bo nigdy nie jadłam dużo), nie stosowałam diety. Niczego. Po prostu zmieniał mi się wygląd. Niestety nie zmieniał się stosunek klasy do mojej osoby. Szansą na to było dopiero gimnazjum.

I wiecie co? Poprawa wyglądu przed pójściem do gimnazjum i bycie postrzeganą jako atrakcyjna dziewczyna to było - z dzisiejszego punktu widzenia - najgorsze, co mogło się stać.

Geneza bloga

Witajcie!
Mam na imię Ania i mam 23 lata. Jestem młodą, bardzo atrakcyjną i świadomą własnych potrzeb (zwłaszcza tych seksualnych) kobietą. Mieszkam w Polsce choć życie zawodowe często wymaga ode mnie ruszenia zadka za granicę. Zarabiam dobrze. I jestem nimfomanką. Prawie.

Niestety pojęcie to w polsce jest rozumiane negatywnie. Oczywiście większość facetów szuka takich kobiet, ale ich opinie o nich (niezależnie od tego co mówią) są raczej pejoratywne. I uwierzcie - to eufemizm. Faceci “po” mówią co naprawdę myślą. I myślą, jak najszybciej uciec - ale akurat to ostatnie często mi odpowiada.


Dlaczego “prawie”?
Bo jest to pewnego rodzaju uzależnienie. A każde uzależnienie charakteryzują następujące części wspólne:
  1. przymus,
  2. kontynuowanie mimo niekorzystnych skutków,
  3. obsesja na punkcie zachowania.
Jak to wygląda u mnie?