czwartek, 15 grudnia 2016

Co, jak i gdzie?

Odejdźmy od przyszłości na rzecz teraźniejszości.
Jak każdy z Was pewnie podejrzewa, lubię seks. Bardzo lubię. Kręci mnie sam “akt” jak i okoliczności. I miejsca. Z facetami i z kobietami.
Nie sypiam jednak z każdym - trafienie na odpowiedniego faceta jest cieżkie.
A jaki facet jest odpowiedni? O tym innym razem.

Szukam przygód. Nigdy nie mówiłam tego wprost i raczej poznając kogoś mu tego nie powiem, ale taka jest prawda. Faceci też szukają przygód, ale nasze potrzeby często się rozmijają. Im starczy w większości po prostu jakakolwiek kobieta. Jeśli coś im się nie podoba, wypijają dwa piwa więcej.


Kiedyś ograniczałam się do ludzi poznanych “na mieście”. Jak każda nastolatka chodziłam do klubów, dyskotek, pubów. Poznawałam facetów (lub raczej faceci poznawali mnie). Model wyrywania w klubie chyba znam na wszystkie możliwe sposoby. I z góry mogę powiedzieć, kto chce mnie “bzyknąć”, kto chce się “zakolegować” a kto jest dupą i tylko próbuje niewiadomo-czego nie wierząc w jakikolwiek efekt.

Nie zrozumcie mnie źle - ale jeśli o mnie chodzi to interesuje mnie tylko pierwsza kategoria. Kolegów mam sporo a dupa pozostanie dupą. Brutalne, ale też prawdziwe. I wiem, że wiele osób ma powody do takiego zachowywania - ale ja chodzę do takich miejsc dobrze się bawić. A tacy najczęściej nawet do tańca mnie nie zaproszą - bo to nie ich muzyka, bo nie lubią tańczyć, bo bolą ich nogi, bo boją się że ktoś zajmie ich miejsce. I chyba boją się też, że jak zatańczą to przestaną zachowywać się jak dupa i coś z tego wyjdzie.


Okazuje się jednak, że liczba “klubów” jest skończona, chodzą tam Ci sami ludzie i w większości są małointeresujący. Oczywiście zdarzały się perełki, ale seks w łazience z wstawionym kolesiem to nie szczyt moich marzeń. Oczekuje też wzajemności, którą ciężko wymóc w takim miejscu.
Co gorsza większość tych “perełek” znika, urywa kontakt i unika (nawet jeśli wyraźnie wskazywałam, że chodzi tylko o seks, nic więcej).
Przez to nawet jeśli chciałam to powtórzyć - nie było takiej możliwości. Chociaż duża część facetów dobrze, że mnie unikała - bo większość z Was Panowie to bajkopisarze. Zarówno jeśli chodzi o rozmiary jak i umiejętności. Z rekordzistą odtworzyliśmy scenę z American Pie. Domyślcie się którą.
(Chociaż jak teraz myślę, to dochodzę do wniosku, że część mogła nie być zadowolonych ze mnie).

Pozostali są przekonani, że przygodny seks jest równoznaczny z początkiem związku. Zdarzyło mi się, że fajny facet dobrze zorientowany w tym co robi (jeśli wiecie co mam na myśli ;-) ) po kilku spotkaniach zaprosił mnie do poznania swoich rodziców. Albo przedstawianie mnie jako "dziewczyny" - zdarzało mi się, że zostałam tak przedstawiona znajomym, na których przypadkiem wpadliśmy.

Niedopuszczalne dla fucking-friend, fuckbudy, sexfriend czy jakkolwiek ich nie określimy.

Idealne rozwiązanie - przynajmniej tak mi się wydawało - znalazłam w internecie. Aby zabić czas weszłam kiedyś na czat. Okazało się, że - niezależnie od “pokoju” - na propozycję seksu nie trzeba czekać dłużej niż 5 minut. Ale to udowodnię innym razem ;)

Niestety większość facetów proponuje tam spotkanie za pieniądze. Jeśli któraś z Was tam wejdzie (nawet na pokój niezwiązany z seksem i erotyką) szybko uzyska cennik kurewstwa w Polsce. Co ciekawe - panów w drugiej kolejności interesuje wygląd. Zgodnie z ich zasadą “nieważne że potwór, ważne żeby był otwór”. Albo to postępowanie jak w poniższym kawale:
  • On: zrobisz loda za kasę?
  • Ona: Nie
  • On: Daje 5000?
  • Ona: No dobra
  • On: A za 50 zrobisz?
  • Ona: Masz mnie za dziwkę?
  • On: To kim jesteś już ustaliliśmy, teraz się targujemy,

Na czacie znaleźć kogoś interesującego jest jeszcze ciężej niż w klubie. Co prawda spotkałam się kilka razy z osobami z czata, ale nigdy rozmowa nie zaczęła się od erotyki. To bardziej aseksualna znajomość utrzymywana przez nas do teraz.No może nie do końca aseksualna, ale to znowu inna historia.

Znacie być może portale społecznościowe dla ludzi, którzy są świadomi własnej seksualności. W teorii rozwiązują one mój problem - bardzo dużo ludzi, dużo fajnych, którzy wiedzą czego chcą i nie ściemniają.

Tylko niestety nie mamy w Polsce takiego serwisu.

To znaczy w teorii mamy. I tylko w teorii.
Już tłumaczę dlaczego mam takie zdanie.

Po pierwsze są to serwisy płatne. To ich największa wada i równocześnie zaleta. Zaleta - bo odstrasza od zakładania wielu kont przez tych samych ludzi i zalewanie spamem.
Dlaczego w takim razie wada?
Bo ludzie płacą za dostęp i wydaje im się, że im się należy. Głównie faceci.

Facet rejestruje się, wydaje określoną kwotę za miesięczny dostęp. I w zamian oczekuje, że każda dziewczyna będzie chciała się z nim spotkać (i docelowo “bzykać”) a po drugie, że nie musi dokładać żadnych starań, aby ją zdobyć. “bo jesteśmy na takim portalu”.

Jak myślicie, na ile godzin starczyło mi siły, żeby pisać “To nie twój prywatny harem, tylko serwis dla ludzi świadomych potrzeb, którzy nie odrzucają tego, że spotkanie kiedyś może (ale wcale nie musi) się zakończyć się w sposób mniej lub bardziej erotyczny”. I tu od razu moja odpowiedź - zabrakło mi sił po około 15 minutach, bo na co drugą otrzymywałam odpowiedź: “a za 300 złotych”?

Przypomnę to co pisałam w innym poście - w opisie w profilu na takich serwisach (w pierwszej linijce opisu, aby nie przegapić) podaje informację, że gardzę seksem za pieniądze.


Czy są inne bardziej skuteczne rozwiązania? Nie wiem...

I bonus: Wiadomość otrzymana przed chwilą na portalu (pisownia oryginalna):
"Cze kiedy spotkamy sie na sex? dziś o 20 mam czas. tylko musisz połyknąć".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz